wtorek, 9 października 2012

Bracia mniejsi

Witam serdecznie wszystkich Zaglądaczy
Nieubłaganie dopada nas jesień zwiększając znacznie "obroty" mieszkańców wsi i działkowiczów. Gruszki, jabłka, winogrona, pietruszka i orzechy nie pytają czy nam się chce, czy nas męczy grypa tylko sobie spokojnie dojrzewają, a jak nam się nie chce ich zebrać, no to nie! Może będzie szansa w przyszłym roku. Ale pewnie już nie tak dużo. No bo skoro gospodarz nie znalazł czasu aby z tych skarbów skorzystać to widocznie mu się nie należą i basta. Kiedyś u nas gospodarze mawiali: dosz to poznosz. A dać trzeba nie tylko nawozy, środki ochrony itp ale przede wszystkim pracę.
No ale ja w sumie nie o tym. Zbierałem dzisiaj rzeczone orzechy włoskie. Mamy w ogrodzie trzy drzewa, ale jedno rodzi bardzo twarde orzechy, z których trudno wyjmuje się środek. Trzymamy je tylko dla tego, że daje fantastyczną osłonę przed słońcem w lecie. Mamy również w obejściu dwa kundle. Obydwa uwielbiają orzechy. Rozgryzają je i wyjadają miąsz z całych setek. Ale, nie wszystkie. Tylko te które są łatwe do rozgryzienia i spożycia. Te twarde zjadają na samym końcu, kiedy innych już nie ma. Ja zbieram te orzechy dla sikorek. No wiec zacząłem je zbierać do skrzyneczek, a psy bacznie mnie obserwowały. I nagle zorientowały się, że to są ostatnie orzechy, że jeśli je pozbieram to już więcej nie będzie. Zerwały się prawie jednocześnie i zaczęły rozgryzać jeden po drugim wyjadając środki w takim tempie, że nie wiem czy mechaniczna łuskarka im dorówna. Rozbawiła mnie ta sytuacja, ale kolejny raz przekonałem się, że tylko w małych szczegółach nasi bracia mniejsi różnią się od ludzi. Czy ludzie nie zachowują się podobnie lekceważąc to czego mają pod dostatkiem, a zachłannie gromadzą to czego jest mało nawet jeśli jest to nieużyteczne przypisując temu ogromną wartość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz