poniedziałek, 29 października 2012

Piorun kulisty

Witam
Jeszcze niedawno słońce rządziło niepodzielnie pogodą. Ciepło, przyjemnie. Dopiero co zaczęła się jesień. Przecież dzisiaj jest 29 października, a tu zima w pełni. Temperatura koło zera, śniegu więcej niż w nie jedną zimę (no tu może troszeczkę przesadziłem). Ciemno, zimno. Dobrze chociaż, że do domu blisko.
Co by sobie to minione, a tak nie dawne lato przypomnieć opiszę pewne  niezwykłe wydarzenie. Niestety dokładnej daty nie pamiętam, ale było to w pełni lata tego roku. Okres burzowy trwał w najlepsze.
Któregoś popołudnia z niezbyt zachmurzonego nieba uderzył bardzo blisko, co najwyżej 100 m piorun. Wyładowanie, błysk i ogłuszający grzmot. Myślałem, że na tym się skończyło kiedy zadzwonił telefon. Moja mama, która mieszka za ścianą bardzo podenerwowana prosiła abym przyszedł jak najszybciej. Po minucie już byliśmy z synem u niej w kuchni. W piekarniku kuchenki było pełno dymu, a w domu nie było prądu.
Mama opowiedziała pełnym emocji głosem co się stało. Siedziała sobie przy stole i jadła obiad (czyli było to około 16.00). Stolik kuchenny ma ustawiony pod oknem, i w czasie posiłku ogląda sobie widoczki. Nagle nastąpiło bliskie wyładowanie (to samo, które ja widziałem). Ułamek sekundy później zobaczyła smugę czerwonożółtego światła o średnicy pomarańczy i długości ok 1m, która przeszła przez szybę okienną, następnie wytrąciła jej widelec (z bakelitową rączką), minęła jej ramie im krawędź stołu, śmiertelnie przeraziła leżącą na podłodze suczkę i przez zamknięte drzwi piekarnika wpadła do środka. W wyniku tego w środku zapaliły się jaskrawy ogień i powstało dużo dymu, który zobaczyliśmy z synem. Piekarnik był jeszcze ciepły w środku. Opis długi, a całe zjawisko trwało ułamek sekundy.
Co to u licha mogło być? Piorun kulisty? Energia czystego światła, skoro przeleciało przez szyby?
Nie mam pojęcia? Najbardziej skłaniam się do wersji pioruna kulistego, ponieważ może "przechodzić" przez szybę, sufit itp. (np opis na http://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1047885.html).
Zresztą mój syn i moja mama widzieli już parę lat wcześniej pioruny kuliste, które toczyły się po trawie na naszym podwórku. Ale tamte były "klasyczne", czyli syczące małe ogniste kulki toczące się po ziemi.
Niezwykłe i ciekawe. A po włączeniu bezpieczników nie stwierdziliśmy żadnych strat. Natomiast wyładowanie, o którym wspomniałem wcześniej narobiło sporo szkód u sąsiadów.
To tyle na dziś. Dobranoc.

wtorek, 23 października 2012

Jesienna szaruga

Witam Zaglądaczy
To się porobiło. Nie dziwię się, że Pan Putin wysłał meteorologów na Sybir.Tam przynajmniej mają więcej szans na trafne prognozy. Dziewięć miesięcy zima, potem już tylko lato :)
No przecież jeszcze wczoraj po południu słoneczko, cieplutko i zapowiedzi, że do czwartku pięknie. Wychodzę więc rano na pewniaka, że pojadę rowerem, a tu błyskawiczna zmian planów, odpinanie agrafek z nogawek i jazda Ibizką. No też fajnie, ale na litość boską, żeby z dnia nie można było postawić prawidłowej pogody!
Płynie więc sobie dzionek leniwie, bez pośpiechu. Wszystko jakieś takie przygaszone, ale o dziwo nie smutne. Dobry czas na rozmyślania, chociaż pewnie łatwiej wpaść w przygnębienie. Wszyscy jesteśmy meteopatami i jeśli ktoś twierdzi, że pogoda nie ma na niego wpływu, to chyba nie jest szczery. Dni też teraz szybciej mijają, bo jeśli o 18.00 jest już ciemno, to czasu na aktywność wszelaką jakby znacznie mniej niż latem. Oj chyba za bardzo ulegam pogodzie, bo zaczynam pisać po to aby tylko pisać. Do widzenia Państwu.

poniedziałek, 22 października 2012

Faktura życia

Witam
No i jak tu być oświeconą, pełną spokoju i harmonii istotą, jeśli żyjemy pośród zdarzeń i ludzi, które maja gdzieś nasze postanowienia i ideologie.
Jakiś czas temu zaobserwowałem, że firma w której pracuję dokłada do pewnego interesu już od paru miesięcy.
Jak przystało na lojalnego pracownika sporządziłem krótka notatkę i parę tabel na ten temat.
No i się zaczęło. pretensje, zarzuty o nierzetelnych opracowaniach itp, wiele emocji, zaangażowania innych pracowników w celu udowodnienia, że 2+2=5. Ja wiem,że mam rację i nikomu nie chciałem zaszkodzić tylko ostrzec przed dalszym biegiem wypadków. No cóż zobaczymy, co z tego wyniknie. Ja nic więcej nie mogę zrobić tylko obserwować bieg wydarzeń.
Czas sobie pomyka w kierunku zimy, ale odpukać dosyć łagodnie, więc jest czas na przygotowania. Zamontowałem nowe drzwi do domu wiadomej produkcji . Ogólnie ładne, ale jak zwykle parę drobiazgów psuje efekt, a to widoczne śruby mocujące witrażyk (model bez widocznych wkrętów jest droższy o 250 zł:), a to zamek się zacina. ale dopracujemy wszystko. Ja  jestem bardzo zadowolony, że montaż udał się bez większych komplikacji.
A po za tym jest na prawdę dobrze. Czuję, że moje działania codzienne są bardziej sensowne, a może tylko mam większą ich świadomość. A może to ta cudna pogoda? Czy to ważne? Ważne, że życie jest takie bardziej namacalne. Czuć pod palcami jego fakturę.

piątek, 19 października 2012

Filozofia rowerowa

Witam serdecznie w ten słoneczny piątek:)
Pogoda piękna, złotopolskojesienna, więc do pracy wybrałem się rowerem.
Uwielbiam jazdę na rowerze. kiedy tylko jest to możliwe zawsze wybiorę rower przed samochodem.
Jedną z przyczyn, dla których wybieram bicykl dwupedałowy jest filozofia rowerowa. A, wiecie dla czego w Polsce rower ma taka nazwę, a nie jak w większości krajów pochodzącą od koła - po prostu jedne z pierwszych sprzedawanych masowo u nas rowerów były produkcji firmy Rover.
Jadę sobie wtedy spokojnie, znaną trasą więc myśli mogą sobie krążyć po głowie nie przeszkadzając w pokonaniu drogi. W samochodzie więcej się dzieje, ale przede wszystkim jest za mało czasu na przemyślenia. Może na dalekich trasach, ale do pracy mam tylko 7 km.
Teraz wyjeżdżam o takiej porze, że mam okazję obserwować wschód słońca. Zawsze wtedy żałuję, że jestem zbyt wielkim śpiochem, aby to cudowne zjawisko obserwować codziennie. Wtedy jakoś tak jakoś chcę się żyć i zmierzyć ze wszystkim co Bóg stawia przed nami. Jeden z takich poranków natchnął mnie do zapisania tych uczuć w formie wiersza. Wrzuciłem go do "Artystycznie".
Czasem myślę, ze gdybyśmy świadomie we wszystkim zwolnili życie nabrałoby znacznie głębszego sensu.

poniedziałek, 15 października 2012

Drobne przyjemności

Witam serdecznie
Tak sobie myślę, że na codzienny błogostan największy wpływ mają drobne zwycięstwa. Takie malutkie, które każdy odnosi codziennie. dla każdego będzie to dco innego i każdego dnia może być to coś innego. W ostatnich dniach dla mnie było to kilka zwycięstw nad materią. Ot, udało mi się naprawić spłuczkę, którą zakwalifikowano od wymiany, znaleźć przyczynę wadliwej regulacji krzesła biurowego i ją usunąć. No i trochę większe zwycięstwo, naprawa komina nad dachem.
niby nic, a cieszy i wzbogaca poczucie własnej wartości. Ja wiem, że to właściwie każdy Polak potrafi, ale to jeszcze lepiej. może i jest to pozostałość komuny.Niemiec pewnie tą spłuczkę i to krzesło wywalił na śmietnik, a do komina wziął ze trzy brygady różnych specjalistów. Jednak dopóki w Polsce uważamy to za normalne, że drobne naprawy można wykonać samemu, a palenie chleba jest barbarzyństwem, to nie straszne mi "końce świata". My sobie zawsze poradzimy i jeszcze innych wspomożemy.
P.S. Dorzuciłem coś do "Artystycznie" i " Żyj świadomie"

wtorek, 9 października 2012

Bracia mniejsi

Witam serdecznie wszystkich Zaglądaczy
Nieubłaganie dopada nas jesień zwiększając znacznie "obroty" mieszkańców wsi i działkowiczów. Gruszki, jabłka, winogrona, pietruszka i orzechy nie pytają czy nam się chce, czy nas męczy grypa tylko sobie spokojnie dojrzewają, a jak nam się nie chce ich zebrać, no to nie! Może będzie szansa w przyszłym roku. Ale pewnie już nie tak dużo. No bo skoro gospodarz nie znalazł czasu aby z tych skarbów skorzystać to widocznie mu się nie należą i basta. Kiedyś u nas gospodarze mawiali: dosz to poznosz. A dać trzeba nie tylko nawozy, środki ochrony itp ale przede wszystkim pracę.
No ale ja w sumie nie o tym. Zbierałem dzisiaj rzeczone orzechy włoskie. Mamy w ogrodzie trzy drzewa, ale jedno rodzi bardzo twarde orzechy, z których trudno wyjmuje się środek. Trzymamy je tylko dla tego, że daje fantastyczną osłonę przed słońcem w lecie. Mamy również w obejściu dwa kundle. Obydwa uwielbiają orzechy. Rozgryzają je i wyjadają miąsz z całych setek. Ale, nie wszystkie. Tylko te które są łatwe do rozgryzienia i spożycia. Te twarde zjadają na samym końcu, kiedy innych już nie ma. Ja zbieram te orzechy dla sikorek. No wiec zacząłem je zbierać do skrzyneczek, a psy bacznie mnie obserwowały. I nagle zorientowały się, że to są ostatnie orzechy, że jeśli je pozbieram to już więcej nie będzie. Zerwały się prawie jednocześnie i zaczęły rozgryzać jeden po drugim wyjadając środki w takim tempie, że nie wiem czy mechaniczna łuskarka im dorówna. Rozbawiła mnie ta sytuacja, ale kolejny raz przekonałem się, że tylko w małych szczegółach nasi bracia mniejsi różnią się od ludzi. Czy ludzie nie zachowują się podobnie lekceważąc to czego mają pod dostatkiem, a zachłannie gromadzą to czego jest mało nawet jeśli jest to nieużyteczne przypisując temu ogromną wartość?

poniedziałek, 8 października 2012

W sprawie tytułu

Witam serdecznie Zaglądaczy
Dla czego wybrałem taki tytuł? Z tęsknoty za Rzeczypospolitą, która przeminęła, ale zawsze może się odrodzić. Polska była liczącą się potęgą tylko wtedy gdy była niepowtarzalna. Nie kopiowała bez zastrzeżeń cudzych wzorców, ale brała z różnych stron po to aby stworzyć coś unikalnego, niepowtarzalnego. Dzisiaj opieramy się jako państwo i jako obywatele na zachodnim modelu życia, który nigdy nie będzie dla nas idealny, choćby ze względu na odmienną historię która stworzyła Polskę. Jeszcze ważniejsze jest to, że naśladując można tylko próbować dorównać, doścignąć. Nie można stworzyć czegoś nowego, lepszego. Marzy mi się Rzeczypospolita, która czerpiąc ze wschodu i zachodu pójdzie własną drogą, najlepszą dla swoich obywateli, bez krzywdzenia innych. Jak pokazała historia jest to możliwe, a historia lubi się powtarzać, trzeba tylko jej pomóc.