poniedziałek, 17 października 2016

Rozmowy w drodze


Witajcie Przyjaciele
Powyżej wkleiłem zdjęcie z czerwonego szlaku na Szyndzielnie. Zastanawiam się, kiedy ten stworek wydostanie się z tego drzewa. Na razie coś go powstrzymało, ale pewnego dnia....
W drodze na Szyndzielnię posłyszałem też ciekawą rozmowę między nastoletnim synem, a mama
- Mamo.
- Taak.
- Czy ty podawałaś kobietą w ciąży kwas foliowy?
- Taak.
- A czy jak byłaś w ciąży też brałaś kwas foliowy?
- Oczywiście.
- To dobrze.

Jedna z dziwniejszych rozmów jakiej byłem niechcący świadkiem. Pouczająca i jasno określająca przyszłość młodego ginekologa.
A swoją drogą wypada sprawdzić o co chodzi z tym kwasem foliowym?
Miłego dnia


niedziela, 11 września 2016

Sen, jawa, marzenia....

http://innemedium.pl/sites/default/files/styles/large/public/28.jpg?itok=JlDgOFSo

Miałem sen. A w tym śnie zobaczyłem nową Krainę. Domy drewniane, murowane, proste i nowoczesne stały pośród pól i zagajników oddalone od siebie o  dwadzieścia, trzydzieści metrów.
Mieszkańcy w różnym wieku siedzieli na ławeczkach przy domach, albo pracowali na polach, ogrodach. Wielu rozmawiało z sąsiadami. Śmiali się i pozdrawiali nawzajem.
W pewnym momencie na drodze pojawiła się grupka osób. Mężczyzna ubrany w tradycyjny arabski strój i cztery kobiety w burkach podążające za nim.
Okazało się, że chcą zamieszkać w tej krainie. Wszyscy witali ich serdecznie, a potem kazano im poczekać na Komisję Praw. Jej członkowie, głównie dojrzali mężczyźni zadali mężczyźnie i jego żoną proste pytania i nie było możliwości kłamstwa
"Czy będą respektować prawa innych mieszkańców"
"Czy mogą obiecać, że nikogo nie skrzywdzą"
I najważniejsze "Czy teraz i w przyszłości będą postępować zgodnie ze swoją wolą"
Mężczyzna i trzy jego żony potwierdziły, że to jest ich i tylko ich wybór. Jedna z kobiet odpowiedziała, że chcę żyć tak jak  mieszkanki tej krainy. Zdjęła burkę, ubrała się w prostą, białą sukienkę. Powiedziała jednak, że kocha swojego męża i go nie opuści. Po tych deklaracjach pozwolono im tu zamieszkać.
Komisja Praw rozstrzygała sprawy nie tylko ludzi, ale również zwierząt, roślin, żywiołów. Jej wyroki były tylko propozycją, ale musiały być akceptowane przez zainteresowanych.
Później zobaczyłem zbliżającego od strony lasu się mężczyznę. Jak się okazało był to Nagoleniec. Czyli człowiek żyjący tylko z darów przyrody. Nagoleńcy, chodzili całkowicie nago,  rozmawiali z drzewami, zwierzętami. Opiekowali się mieszkańcami lasu, w zamian las opiekował się nimi. Czasami pojawiali się wśród wiosek wymieniając się produktami obu społeczności. Ludzi ich podziwiali i zawsze chętnie gościli u siebie.
Martwiłem się kto obroni taką bezbronną społeczność. Myliłem się jednak, nie byli bezbronni. Istnieli Strażnicy Dróg. Doskonale wyszkoleni wojownicy patrolujący najczęściej konno drogi tej krainy. Pomyślałem, że to za mało i wtedy zobaczyłem Strażników Dróg na super nowoczesnych latających ścigaczach podobnych do motocykli. Wojownicy ci współpracowali z Komisjami Praw i potrafili również za pomocą telepatii i medytacji przewidzieć  i zapobiec zagrożeniom.
W Krainie nie wszyscy byli rolnikami. Byli też Rzemieślnicy wytwarzający narzędzia, maszyny, sprzęt w zamian za różne produkty rolne lub innych Rzemieślników, a czasem dlatego, że to kochali robić.
Istnieli również Inżynierowie i robotnicy. Obsługiwali i projektowali fabryki produkujące dobra dla całej społeczności np. ścigacze Strażników.
Wszędzie było pełno bawiących się dzieci. Niektóre ścigały się. Chłopak, który wygrał cieszył się bardzo, ale inne dzieci też się cieszyły. Rywalizacja dzieci służyła tylko określeniu ich predyspozycji.
Starsze dzieci uwielbiały podróżować po całym świecie. Widziałem, jak syn który wrócił do domu z radością opowiadał co zobaczył i czego się nauczył. Jego ojciec poprosił - "Pokaż" i obaj wymienili wrażenia telepatycznie.
Nie cały świat był taki sielski. Istniały nadal Miasta, czyli enklawy ludzi, którzy chcieli żyć tak jak my dzisiaj. I to do obrony przed mieszkańcami miast byli potrzebni Strażnicy, którzy potrafili np wyłączyć całą elektronikę i sprzęt ludzi Miast.
Pobyt w Krainie dawał mi poczucie niezwykłego spokoju i radości. Mógłbym tam zostać na zawsze. Ale sen się skończył. A może to nie był sen tylko przyszłość, a może coś co istnieje za parawanem czasoprzestrzeni? Nie wiem, ale to było piękne i takie realne i nie wszystko udało mi się zapamiętać
Miłych snów przyjaciele.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Boska opatrznośc



Witajcie
Opowieść mojej kuzynki o sile modlitwy
Pewnego wiosennego dnia wybrała się swoim fiatem seincento na rekonesans do "Chaty na Groniu"
Droga do tej restauracji kończy się bardzo ostrym podjazdem wyłożonym betonowymi płytami. Po jednej stronie drogi jest stroma skarpa, po drugiej praktycznie przepaść. Przed ostatnim odcinkiem ok 880 m. jest tablica z ostrzeżeniem, że dalszą drogę kierowca pokonuje na własne ryzyko. Kuzynka wysiadła z samochodu aby poczytać to ostrzeżenie. Uznała, że nie takie górki pokonywała i spróbuje dalej jechać. Kiedy chciała usiąść za kierownicą auto zaczęło się staczać. Dziewczyna nie zdążyła wsiąść do środka, została z jedną nogą na zewnątrz. Auto zaczęło nabierać prędkości. Przerażona kuzynka, że zaraz stoczy się w przepaść lub auto z dużą prędkością uderzy z pełnym bakiem w jakiś dom postanowiła gwałtownie skręcić w stronę skarpy, wnioskując, że najwyżej uszkodzi tył auta ale wyjdzie z tej opresji. Gwałtownie skręciła kierownicę ale samochód nie uderzył w skarpę tylko na nią wjechał. Kiedy fiacik się zatrzymał chciała wysiąść z samochodu aby ocenić sytuację. Niestety, i to było tragiczne, kiedy tylko wysunęła się z auta, to zaczęło się gwałtownie przechylać grożąc stoczeniem się z pochyłości i dalej w przepaść. Kuzynka nie mogła też przesunąć się dalej za kierownicę bo efekt był natychmiastowy, auto się przechylało.
Siedziała więc biedna z jedną nogą wbitą w ziemie na zewnątrz auta i roztrzęsiona zaczęła płakać.
Naciskała klakson raz po raz w nadziei, że ktoś z domów poniżej ją usłyszy. Nie miała pojęcia jak długo to już trwa. Opowiada, że nad głową miała przepiękny błękit nieba, wokół cudowną zieleń lasu i nieprzerwany śpiew ptaków. Podobno zapamięta te trele do końca życia. Ponieważ jest osobą głęboko wierzącą zaczęła raz po raz wzywać na pomoc Jezusa słowami - "Panie Jezu, ja naprawdę w ciebie wierzę, przyślij mi dwóch mężczyzn którzy uratują  mnie i ten samochód"
Długo siedziała w niewygodnej pozycji słuchając ptaków i oglądając przepiękne widoki, kiedy wreszcie na drodze pojawił się samochód. wysiadł z niego mężczyzna pytając co się pani stało.
Kiedy opowiedziała jak to się stało nieznajomy pooglądał samochód i stwierdził, że auto dlatego się przechyla, że jedno koło jest w powietrzu. Przytrzymał auto i polecił kuzynce, aby wysiadła z samochodu i przytrzymała go a on w tym czasie podejdzie do zabudowań i poprosi o jakiś podkład  pod to koło. Po jakimś czasie wrócił z drewnianym klocem i jakąś kobietą w średnim wieku. Kobieta popatrzyła na to wszystko i powiedziała - Żeby mi tylko wrócił do mnie, i poszła.
Po podłożeniu drewna pod koło mężczyzna przekonywał, że teraz wystarczy tylko odblokować koła, które nota bene zaryły się w miękkiej ziemi, i zepchnąć samochód w stronę drogi. Kuzynce się ten pomysł wydał bardzo ryzykowny. Na szczęście w tym momencie na drodze zatrzymał się jeep. Kierowca wysiadł i zapytał - co to się wam stało.
Kuzynka wytłumaczyła, że to nie im tylko jej, i że jechała obejrzeć "Chatę na Groniu".
Wtedy mężczyzna się przedstawił i dodał, że jest właścicielem tej restauracji. ocenił po swojemu sytuację i namówił drugiego pana do tego aby poszli nazbierać płaskich kamieni w celu wypełnienia luk pod kołami i drewnianym podkładem. W tym czasie kuzynka cały czas musiała trzymać samochód aby się nie stoczył. Panowie wrócili z kamieniami i po uzupełnieniu pustych miejsc, kierowca jeepa zapiął hol i szczęśliwie odholował samochód na pobocze.
Po tym wszystkim zaproponował kuzynce, że ją podwiezie do swojej restauracji aby ochłonęła, napiła się czegoś i dopiero wróciła do samochodu.
Cała przygoda skończyła się naprawdę szczęśliwie. samochód mimo obaw nie doznał żadnych uszkodzeń, a kuzynka utwierdziła  się w wierze w boską opatrzność, która nigdy nas nie opuszcza.

czwartek, 9 czerwca 2016

Bądź se chłopem



"Bądź se chłopem", mądrość życiowa mojej babci.
Tyle lat, a te słowa będą zawsze aktualne.
Oczywiście trzeba je rozumieć we właściwym kontekście. Chłopem nie znaczy "małorolnym" tylko mężczyzną, człowiekiem, który zna swoje obowiązki, jest szczery i prawdziwy.
Właściwie nic więcej nie trzeba tłumaczyć. Należy być po prostu człowiekiem, który żyje w zgodzie sam ze sobą. Ktoś powie, że to nadinterpretacja pewnego powiedzonka. Nie, to zdanie padało zawsze wtedy, kiedy trzeba było przyjąć odpowiedzialność za własne czyny i zastanowić się nad konsekwencjami przyszłych wyborów. Dla mnie to oznacza bądź po prostu sobą.
Tak tylko czy bycie sobą jest jakimś trwałym stanem? Oczywiście, że nie. Życie oznacza ciągłe dokonywanie wyborów. Im bardziej te wybory są świadome, tym życie pełniejsze i najczęściej ciekawsze. Jednak idąc po ścieżce życia nie jesteśmy ciągle tą samą osobą. Na to jakich dokonujemy wyborów mają wpływ wszystkie zdarzenia, wiedza, uczucia, kondycja fizyczna, osoby bliższe i dalsze itp. Słowem WSZYSTKO, absolutnie wszystko. Jak więc powinniśmy postępować postawieni przed tyloma zmiennymi? I tu z pomocą przychodzi "bądź se chłopem", to znaczy postępuj tak abyś sam przed sobą nie musiał się wstydzić i z szacunkiem spoglądać na swoje odbicie w lustrze.
Komu się to udaje może cieszyć się tym, że pojawił się na tym świecie tu i teraz, że przeżył takie a nie inne życie. Dlatego to proste powiedzenie jest dla mnie drogowskazem i pozwala zachować jądro mojej osobowości, mojego JA. Jestem jaki jestem. Kiedyś byłem trochę inny, inny będę też w przyszłości, ale w środku, w najgłębszych czeluściach swojego jestestwa chcę być taki sam.
Dziękuję Babciu.
Zawsze "bądźcie se chłopem" i niech Moc będzie z wami.
P.S. Drogie Panie, nie czujcie się pominięte i umniejszone - chłopem znaczy tyle samo co człowiekiem:)

środa, 25 maja 2016

Instrukcja życia

I. Jesteś tym co doświadczasz.
II. Mów zawsze językiem Źródła
III. Szanuj przeciwnika swego, gdyż on twoim bratem, który usnął.

Daniel Cankow 
https://www.youtube.com/channel/UCW-_kYG05LPNSIcDXclpN2g

środa, 24 lutego 2016

Dobre zmiany

Witam
Czy ludzie lubią zmiany?
Zawsze powtarzam, ze każda zmiana jest dobra. tylko my często o tym nie wiemy. Dobrze, że istnieje coś takiego jak przeszłość, a dokładniej nasza pamięć. Dopiero z dalekiej perspektywy można zobaczyć to co ważne, to co pozostawiło ślad, co czegoś nas nauczyło, lub coś nam ofiarowano.
Często chwilową radość bierzemy za szczęście, które okazuje się ułudą i przynosi więcej szkody niż pożytku (np. udało mi się coś "załatwić", albo wręcz "zwinąć"), a chwilowe cierpienie lub strata okazuje się wybawieniem lub cenną nauczką.
Pewnie znacie już "chińską" opowieść o wieśniaku, któremu uciekł cenny ogier. Historyjka dobrze opowiada o roli szczęścia i nieszczęścia w życiu.
Wiele lat temu, w ubogiej chińskiej wiosce, mieszkał pewien wieśniak wraz z synem. Oprócz kawałka ziemi i małej chaty pokrytej strzechą w jego posiadaniu znajdował się koń, którego odziedziczył po ojcu, i który był dla niego pomocą przy uprawie roli.

Pewnego dnia koń uciekł. Sąsiedzi mężczyzny, którzy szanowali go bardzo za uczciwość i pracowitość, przybyli do jego domu, aby powiedzieć jak bardzo współczują mu straty. Wieśniak podziękował sąsiadom za przybycie, lecz przy okazji zapytał:

- Skąd wiecie, że to co się wydarzyło było dla mnie nieszczęściem?

Jeden z przybyłych wymamrotał do drugiego:

- On nie potrafi pogodzić się z rzeczywistością, niech myśli co chce, dopóki nie odczuje smutku z powodu tego wydarzenia.

Sąsiedzi odeszli, udając że zgadzają się z tym co usłyszeli. Tydzień później, koń wrócił do stajni - ale to nie wszystko - przyprowadził ze sobą wspaniałą klacz. Gdy mieszkańcy wioski dowiedzieli się o tym, wydawało im się, że zrozumieli co powiedział im wcześniej wieśniak. Wrócili do jego domu, aby pogratulować mu szczęścia.

- Wcześniej miałeś tylko jednego konia, teraz masz dwa. Gratulacje - mówili.

- Wielkie dzięki za odwiedziny i wszelką troskę z waszej strony - odrzekł wieśniak - lecz skąd wiecie, że to co się wydarzyło, było dla mnie błogosławieństwem?

Zakłopotani sąsiedzi - myśląc że wieśniak oszalał - wyszli, a po drodze komentowali:

- Czy on rzeczywiście nie rozumie, że otrzymał dar od Boga?

Miesiąc później, syn wieśniaka zdecydował, aby oswoić klacz, lecz zwierzę nieoczekiwanie stanęło dęba. Chłopak upadł łamiąc nogę.

Sąsiedzi wrócili do domu wieśniaka, przynosząc podarunki dla rannego. Starosta wioski złożył wyrazy ubolewania ojcu, mówiąc, że wszystko to jest bardzo smutne. Mężczyzna podziękował za wizytę i troskę, po czym zapytał:

- Skąd wiesz, że to, co się wydarzyło było dla mnie nieszczęściem?

Wszyscy byli zdumieni tym, co usłyszeli, gdyż nikt nie wątpił, że wypadek syna wieśniaka był prawdziwą tragedią. Kiedy opuścili dom, jeden z sąsiadów przemówił do pozostałych:

- Ten człowiek naprawdę oszalał, jego jedyny syn może kuleć do końca życia, a on wątpi, że jest to nieszczęście!

Minęło kilka miesięcy. Japonia wypowiedziała wojnę Chinom. Wysłannicy Cesarza rozpoczęli podróż przez cały kraj, w poszukiwaniu młodych mężczyzn, z zamiarem wysłania ich na front.

Podczas pobytu w wiosce zwerbowali wszystkich młodzieńców, z wyjątkiem syna wieśniaka, którego noga była złamana. Żaden z młodych mężczyzn nie wrócił żywy.

Syn wieśniaka wyzdrowiał, konie rozmnożyły się, a ich potomek został sprzedany za dobrą cenę. Wieśniak zaczął odwiedzać swoich sąsiadów, aby ich pocieszyć i pomóc - tak jak oni to czynili, kiedy jakieś wydarzenie miało miejsce w jego domu. Kiedy tylko któryś z sąsiadów zaczął narzekać, wieśniak mówił:

- Skąd wiesz, że to nieszczęście?

Jeśli ktoś był rozradowany, on pytał:

- Skąd wiesz, że to błogosławieństwo?

Wtedy dopiero ludzie w wiosce zrozumieli, że poza tym co widzialne, życie ma też inną wymowę. 


Fajne i uczące. Najważniejsze, aby nie bać się zmian i jak ostatnio usłyszałem: 
"Nie oczekiwać niczego, ale wszystkiego się spodziewać"
Pozdrawiam serdecznie.

czwartek, 18 lutego 2016

Nowa Solidarność

Witam
Oj ciężko wytrzymać w tej rzeczywistości. Trudno mi zaakceptować kolejne rozporządzenia, zarządzenia, procedury, przepisy, które tylko powielają coś co już dawno  zostało ustalone i powiedziane. Tony nowej makulatury, wielo, wielo stronicowe instrukcje, których nikt nie jest zapamiętać, a co najważniejsze stosować w całości. ale Pracodawca, zwierzchnik czy inny ekonom ma twój kolejny podpis. "Przecież został pan poinformowany, nie zastosował się pan..."
Bzdura goni bzdurę i wszyscy udajemy, że jest dobrze, że co my możemy!
A WŁASNIE, ŻE MOŻEMY.
Pamiętam czasy, kiedy wydawało się, że bez wojny nigdy nie upadnie ZSSR, że nigdy Polska i wschodnia Europa nie będzie wolna.
Ludzie patrzyli z niedowierzaniem i pewna obawą na ruch Solidarność, ale przystępowali i wspierali i właśnie ten masowy ruch zmienił wszystko. Ja to pamiętam i większość z Polaków też pamięta.
To, że Solidarność została wykorzystana i przejęta przez tajemniczych władców świata to już inna historia. Mając taką nauczkę możemy nie pozwolić na to w przyszłości.
Jeśli nic nie zrobimy wkrótce staniemy nad przepaścią, a nasze dzieci i wnukowie nam tego nie wybaczą.
Jak zmienić ten świat na normalny. Jest wiele drogowskazów, nie wiem który wskazuje dobry kierunek, ale na pewno trzeba zacząć od siebie i oczekiwać zmian, wypatrywać znaków, a potem się przyłączyć.
Pozdrawiam serdecznie i wierzę, że nam się uda, Bo jeśli nie my to kto?


Znalezione obrazy dla zapytania solidarność

wtorek, 26 stycznia 2016

Witam serdecznie
Przeczytałem ponownie mój poprzedni post o Boskiej moralności i pewne rzeczy już się zmieniły.
Nadal jestem przekonany o boskiej kreacji wszystkiego co istnieje, ale trzeba do tego dodać nadrzędne zasady istnienia dobra i zła i podziału, odseparowania tych frakcji.
Może zło istnieje tylko dla tego abyśmy mogli na jego tle poznać dobro. Bardziej jednak logiczne wydaje się, że zło istnieje ponieważ cześć istot nie przyjmuje dobra i jest przekonana, że osiągnie swoje cele szybciej w inny sposób. Czy istnieje dobro "uniwersalne"? Pewnie tak, skoro mamy w sobie jego wykrywacz, czyli sumienie, wyskalowany naszymi emocjami i odczuwaniem szczęścia.
Czy istnienie zła zwanego siłami ciemności i dobra jako sił światła jest częścią boskiego planu, czy jego skazą tego nie wiem? Chcę wierzyć, że mieści się w planie Boga mimo, że tego nie rozumiem.

Dobrze te tematy omawia pewien pan na you tube.
https://www.youtube.com/channel/UC4szvfhpar1k7GfHXXT8uzQ