poniedziałek, 27 czerwca 2016

Boska opatrznośc



Witajcie
Opowieść mojej kuzynki o sile modlitwy
Pewnego wiosennego dnia wybrała się swoim fiatem seincento na rekonesans do "Chaty na Groniu"
Droga do tej restauracji kończy się bardzo ostrym podjazdem wyłożonym betonowymi płytami. Po jednej stronie drogi jest stroma skarpa, po drugiej praktycznie przepaść. Przed ostatnim odcinkiem ok 880 m. jest tablica z ostrzeżeniem, że dalszą drogę kierowca pokonuje na własne ryzyko. Kuzynka wysiadła z samochodu aby poczytać to ostrzeżenie. Uznała, że nie takie górki pokonywała i spróbuje dalej jechać. Kiedy chciała usiąść za kierownicą auto zaczęło się staczać. Dziewczyna nie zdążyła wsiąść do środka, została z jedną nogą na zewnątrz. Auto zaczęło nabierać prędkości. Przerażona kuzynka, że zaraz stoczy się w przepaść lub auto z dużą prędkością uderzy z pełnym bakiem w jakiś dom postanowiła gwałtownie skręcić w stronę skarpy, wnioskując, że najwyżej uszkodzi tył auta ale wyjdzie z tej opresji. Gwałtownie skręciła kierownicę ale samochód nie uderzył w skarpę tylko na nią wjechał. Kiedy fiacik się zatrzymał chciała wysiąść z samochodu aby ocenić sytuację. Niestety, i to było tragiczne, kiedy tylko wysunęła się z auta, to zaczęło się gwałtownie przechylać grożąc stoczeniem się z pochyłości i dalej w przepaść. Kuzynka nie mogła też przesunąć się dalej za kierownicę bo efekt był natychmiastowy, auto się przechylało.
Siedziała więc biedna z jedną nogą wbitą w ziemie na zewnątrz auta i roztrzęsiona zaczęła płakać.
Naciskała klakson raz po raz w nadziei, że ktoś z domów poniżej ją usłyszy. Nie miała pojęcia jak długo to już trwa. Opowiada, że nad głową miała przepiękny błękit nieba, wokół cudowną zieleń lasu i nieprzerwany śpiew ptaków. Podobno zapamięta te trele do końca życia. Ponieważ jest osobą głęboko wierzącą zaczęła raz po raz wzywać na pomoc Jezusa słowami - "Panie Jezu, ja naprawdę w ciebie wierzę, przyślij mi dwóch mężczyzn którzy uratują  mnie i ten samochód"
Długo siedziała w niewygodnej pozycji słuchając ptaków i oglądając przepiękne widoki, kiedy wreszcie na drodze pojawił się samochód. wysiadł z niego mężczyzna pytając co się pani stało.
Kiedy opowiedziała jak to się stało nieznajomy pooglądał samochód i stwierdził, że auto dlatego się przechyla, że jedno koło jest w powietrzu. Przytrzymał auto i polecił kuzynce, aby wysiadła z samochodu i przytrzymała go a on w tym czasie podejdzie do zabudowań i poprosi o jakiś podkład  pod to koło. Po jakimś czasie wrócił z drewnianym klocem i jakąś kobietą w średnim wieku. Kobieta popatrzyła na to wszystko i powiedziała - Żeby mi tylko wrócił do mnie, i poszła.
Po podłożeniu drewna pod koło mężczyzna przekonywał, że teraz wystarczy tylko odblokować koła, które nota bene zaryły się w miękkiej ziemi, i zepchnąć samochód w stronę drogi. Kuzynce się ten pomysł wydał bardzo ryzykowny. Na szczęście w tym momencie na drodze zatrzymał się jeep. Kierowca wysiadł i zapytał - co to się wam stało.
Kuzynka wytłumaczyła, że to nie im tylko jej, i że jechała obejrzeć "Chatę na Groniu".
Wtedy mężczyzna się przedstawił i dodał, że jest właścicielem tej restauracji. ocenił po swojemu sytuację i namówił drugiego pana do tego aby poszli nazbierać płaskich kamieni w celu wypełnienia luk pod kołami i drewnianym podkładem. W tym czasie kuzynka cały czas musiała trzymać samochód aby się nie stoczył. Panowie wrócili z kamieniami i po uzupełnieniu pustych miejsc, kierowca jeepa zapiął hol i szczęśliwie odholował samochód na pobocze.
Po tym wszystkim zaproponował kuzynce, że ją podwiezie do swojej restauracji aby ochłonęła, napiła się czegoś i dopiero wróciła do samochodu.
Cała przygoda skończyła się naprawdę szczęśliwie. samochód mimo obaw nie doznał żadnych uszkodzeń, a kuzynka utwierdziła  się w wierze w boską opatrzność, która nigdy nas nie opuszcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz